[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LINO ALDANIKSIʯYC DWUDZIESTUR�KW OCZEKIWANIU NA �ADUNEKSzczup�y, �redniego wzrostu, nosi� kurtk� z imitacji sk�ry i mia� �nie�nobia�ew�osy.Mo�na by rzec - cz�owiek jak wielu innych. Ale ta jego beztroska mina udawanejszczero�ci iostro�ny spos�b poruszania si� mi�dzy stolikami - chodzi�, rzucaj�c tu i tamroztargnione, ajednak uwa�ne i przenikliwe spojrzenie - nie pozostawia�y �adnych w�tpliwo�ci.By� toswindler, typowa posta� drobnego oszusta i hochsztaplera, kt�rych nigdy niebrakuje wpoczekalniach stacji i astrodrom�w na ca�ym �wiecie. W zamian za niewielk�po�yczk� tacyfaceci przewa�nie oferuj� stare kwarcowe zegarki, dawne monety, kamyczki zDeneba IV lubskamienia�e motyle z Capelli. Niejednokrotnie proponuj� sztuczki karciane,dziwne zagadkizaczerpni�te z repertuaru prestidigitator�w sprzed stu lat. Wszyscy pos�uguj�si� technik�spiraln�, post�puj�c� stopniowo, pe�n� s�ownych meandr�w i avances - zrazudyskretnych, apotem coraz mocniej przypieraj�cych do muru.- Je�li postawi mi pan piwo - zacz�� - opowiem ciekaw� histori�. - I zarazdoda�: -Histori� nieprawdopodobn�, ale prawdziw�, kt�ra mi si� przydarzy�a...Siedzia�em niewzruszony, a mo�e... nie wiem, mo�e nawet niechc�cy zrobi�emdelikatny ruch albo te� mimowolnie mrugn��em, co ten cz�owiek uzna� za znakzgody.Faktem jest, �e zanim zda�em sobie z tego spraw�, on ju� si� usadowi�, a kelnerzporozumiewawcz� min� ni�s� ju� kufel pieni�cego si� piwa.Znalaz�em si� w pu�apce. Poza tym �adunek, na kt�ry czeka�em, mia� godzinneop�nienie, a m�j nar�czny telewizor pokazywa� te same co zwykle robaczki.Z�o�y�em wia-domo�ci gie�dowe i odsun��em na bok podr�n� walizeczk�.Swindler natychmiast zaczaj:: - Nazywani si� Klaus D'Onofrio. Moje opowiadanieodnosi si� do odleg�ego roku 2098...Pocz�tkowo opowie�� by�a najzwyklejsza w �wiecie. D'Onofrio m�wi� swobodnie,panuj�c nads�ownictwem, pewnie i ze znajomo�ci� rzeczy, pos�uguj�c si� najbardziej nawetniezrozumia�ymi terminaminaukowymi. Jednak jego opowiadanie, mo�e dlatego, �e nazbyt logiczne, sp�jne i�atwe do przewidzenia, niezawiera�o niczego interesuj�cego. By�a to zwyk�a historia, z tych, kt�re setkirazy czytamy i s�uchamy wreporta�ach i sprawozdaniach, jednakowych od pocz�tku do ko�ca, albo te�r�ni�cych si� co najwy�ej jakim�drobnym szczeg�em.Przez pi�� lat Klaus D'Onofrio sprawowa� na pok�adzie jednostki badawczej SilverArrow drugorz�dne funkcje: kucharz, elektryk, kulturalno- o�wiatowy, instalatori urz�dnikintendentury.- Kr�tko m�wi�c - podkre�li� jednak D'Onofrio - by�em najwa�niejszym cz�onkiemza�ogi, d�okerem,kt�ry w razie potrzeby m�g� zast�pi� pilota, lekarza, radiotelegrafist�, a nawet- czemu� by nie? - nawet samegodow�dc�. Wszyscy cz�onkowie jednostki badawczej s� zamienni, ja jednak by�embardziej zamienny od innych,rozumie pan? W 98 roku by�o ponad dwa tysi�ce zbadanych planet, ale my z SifoerArrow byli�my pierwszymi,kt�rzy wyprawili si� poza Pas von Taulera. Tyle tylko, �e nawet poza tym Pasemwszech�wiat by� taki sam.Zwiedzili�my kilkana�cie planet, .podobnych jak kropla wody do setek innych, ju�wcze�niej zbadanych przeznasze jednostki. Dlatego te� kiedy zeszli�my na K- 128, w Sektorze Niebieskim,nie dziwili�my si� wcale, �e jesttak idiotycznie podobna do tylu innych.- A okaza�o si�? - Naciska�em, �eby go sk�oni� do przej�cia do sedna rzeczy.- Nic - powiedzia� wymijaj�co i wypi� du�y �yk piwa. - Za�o�ywszy baz� wok�polany, ze statkiem kosmicznym w samym jej �rodku, oddalili�my si� we czterechnarekonesans: ja, dow�dca, biolog i psychotechnik, wie pan, facet, kt�ry mierzyilorazinteligencji za pomoc� ca�ej serii test�w, jednego bardziej idiotycznego oddrugiego. Potrzech godzinach marszu w lesie napotkali�my stado mieszka�c�w planety. By�y tow�ochatestworzenia o wzro�cie troch� ponad metr - wyprostowane, oczy na przedzie, zsze�ciomapalcami u lewej r�ki i siedmioma u prawej. Na nogach akurat na odwr�t. Zabawnyprzypadekkompensowanej asymetrii. Nasze detektory nie wykry�y �adnego zagro�enia. WtedyMacLure, biolog, spr�bowa� z�apa� jednego za pomoc� herbatnika i uda�o mu si� toprawienatychmiast. Zwierz� nie okazywa�o najmniejszego strachu, nawet kiedy wyj�wszy zplecakaaluminiowe pr�ty i z�o�ywszy klatk� chwyci�em je za kark i w�o�y�em do �rodka.Mia�omi�kkie futerko i, w odr�nieniu od innych, bia�� plamk� po�rodku czo�a.- Zobaczymy, jak sobie teraz poradzisz - powiedzia� Horwitz, psychotechnik:Stadosi� nie rozpierzch�o. Sta�o doko�a w odleg�o�ci sze�ciu czy siedmiu metr�w izajada�o ��tejagody zwisaj�ce z krzew�w. Horwitz poszed� nazbiera� gar�� i wr�ciwszy po�o�y�je ko�oklatki, ale w takiej odleg�o�ci, �eby wi�zie� nie m�g� ich dosi�gn�� nawetwyci�gaj�cko�czyny.Psychotechnik wzi�� nast�pnie aluminiowy pr�t i po�o�y� w pobli�u klatki. Przezchwil� nic si� nie dzia�o. Potem zwierz� chwyci�o pr�t i u�ywaj�c go jako grabizdo�a�o dob-rze wymierzonymi ruchami przytoczy� jagody do siebie.Horwitz, zadowolony, dyktowa� uwagi do nar�cznego magnetofonu. MacLure, ja idow�dca znudzeni przygl�dali�my si� zwierz�ciu, kt�re spokojnie zajada�o. PotemHorwitzposzed� uzbiera� nast�pn� gar�� jag�d. Tym razem po�o�y� j� w odleg�o�cidwukrotniewi�kszej od klatki ni� poprzednio, ale da� wi�niowi dwa pr�ty aluminiowe ik��bek linkinylonowej. Czekali�my p� godziny, ale nic si� nie dzia�o, po prostu nic.Zwierz� przygl�da�osi� jagodom, pr�tom i k��bkowi ��tymi, wilgotnymi oczami, pe�nymi niewinnegoot�pienia.Kilka razy oboj�tnie okr��y�o klatk�, potem zatrzyma�o si�, zamkn�o oczy i taktkwi�o jakbypogr��one we �nie.- Nic tu po nas - powiedzia� Horwitz - nawet gdyby�my tu zostali przez rok,zwierz�nigdy nie zdo�a rozwi�za� tego zadania. - Horwitz by� g�upi. Zmar� dwa latatemu, Panie,�wie� nad jego dusz�. Ale za �ycia zawsze by� g�upi. Powiedzia�em, �e wed�ugmnie zwierz�nie robi absolutnie nic po prostu dlatego, �e nie jest g�odne, najad�o si�...Zrobi� zniecierpliwion� min� i pokr�ci� g�ow� dwa albo trzy razy. - Wed�ug mniejestto R-4 - stwierdzi�. Znaczy�o to, �e wedle jego rozeznania zwierz� nale�a�o doczwartegostadium klasy R rozwoju, a wi�c poziomu raczej niskiego; �eby pan lepiej m�g�zrozumie�:tego samego, co �wistaki i ziemskie tch�rze. Tymczasem MacLure napcha� chlebakli��mi ijagodami; zdoby� tak�e pr�bk� wody, nabrawszy jej z pobliskiego �r�d�a. - Jestemgotowy -powiedzia�. - Ja te� - zapewni� Horwitz. Dow�dca wykona� kilka endop�yt, wiepan, takichspecjalnych fotografii, kt�re rejestruj� nawet wewn�trzn� struktur� i metabolizmka�dego�ywego organizmu, po czym wyprostowa� si� i zaproponowa� powr�t.Wobec tego rozmontowa�em klatk� i uwolni�em zwierz�, kt�re natychmiastprzy��czy�o si� do swoich towarzyszy. Zwierz�ta, wcale nie przestraszone, sz�y znami przezca�� drog� powrotn�. Kiedy wr�cili�my do bazy, s�o�ce sta�o jeszcze wysoko nadhoryzontem. Wszyscy pozostali cz�onkowie za�ogi byli na zewn�trz, le�eli naplecionkach irozkoszowali si� po�udniowym wiaterkiem. R�wnie� w�r�d nich by�y zwierz�ta,kt�re �azi�yniewinnie po polanie albo gania�y jak szczeniaki wok� teleskopowych podp�rstatkukosmicznego. Pani doktor Alm�uist chcia�a zabra� jednego ze sob�, ale dow�dcaprzypomnia�jej oschle, �e regulamin na to nie pozwala. Po paru minutach byli�my ju� wszyscynapok�adzie, a ja usiad�em przy ekranie wizyjnym, �eby rzuci� ostatnie spojrzenie.Zwierz�taskupi�y si� po�rodku polany i patrzy�y wilgotnymi, ��tymi oczami w naszymkierunku.Siedzia�y tam najzupe�niej nieruchome. Kiedy jednak dow�dca wyda� rozkaz startui ca�ykad�ub Sifoer Arrow zadr�a�, zanim ekran zamgli� si�, zd��y�em zauwa�y�gwa�towneporuszenie w�r�d tej gromady w�ochatych stworze�: fiko�ki, kozio�ki, podskoki ima�pieklaskanie w r�ce. Siher Arrow opuszcza�a planet� i nie by�o w�tpliwo�ci, �e owestworzeniatam na dole wita�y ten fakt jak wyzwolenie.Klaus D'Onofrio otar� usta wierzchem d�oni. Patrzy� na mnie spode �ba z min�ob�udnego kota, kt�ry ma w�a�nie schwyta� kanarka.- To wszystko? - skomentowa�em, nadaj�c g�osowi mo�liwie najbardziej ironicznebrzmienie.D'Onofrio wcale si� nie speszy�. Poszpera� w kieszeniach, jakby szukaj�cpapieros�w.Zamiast nich wyj�� plik po��k�ych i zniszczonych kartek. Starannie jeprzejrza�, wy�owi�niebieskawy odcinek i pchn�� go na �rodek sto�u. - Tu s� ko�c�wki - rzek� -je�li pan chce,mo�e pan sprawdzi� archiwa Centrum Bada� Przestrzeni, a w nich zapis dotycz�cyplanetyK-128.Zignorowa�em jego s�owa, jak r�wnie� niebiesk� karteczk�. - To wszystko? -powiedzia�em, tym razem rozz�oszczony. - Pana opowie�� jest naprawd� banalna,nawetdziecko umia�oby wymy�li� lepsz�...- To nie moja wina - usprawiedliwia� si� D'Onofrio. - To, co przed chwil�opowiedzia�em, jest wersj� oficjaln�, zdeponowan� w archiwach. Ale je�li mi panpostawinast�pne piwo, opowiem prawd�, histori� o tym, jak faktycznie mia�y si� rzeczy ijak si� namuda�o opu�ci� planet� po nieprawdopodobnym prze�yciu.Zda�em sobie spraw�, �e niechc�cy si� u�miechn��em. �obuz zna� si� na rzeczy,recytowa� scenariusz wielokrotnie ju� powielany, ale robi� to z wdzi�kiem i mimokaboty�-skich pomys��w - a mo�e w�a�nie dzi�ki nim - wydawa� si� sympatyczny. Spojrza�emnazegarek. Brakowa�o jeszcze p� godziny do przybycia �adunku, nie licz�cdodatkowego czasu,kt�ry musia�bym sp�dzi� w oczekiwaniu na oclenie towaru.- Ca�y zamieniam si� w s�uch - zapewni�em go, a kelner ju� podchodzi� znast�pnympiwem.D'Onofrio schowa� do kieszeni niebiesk� kartk�. Potem otworzy� paczk�papieros�w,wyj�� trzy i ustawi� je pionowo po�rodku sto�u. - Zr�bmy krok wstecz -powiedzia� - i wr��my ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl