[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aleksander Sołżenicyn
Dwieście lat razem
W numerze OnP ze stycznia 2003 roku zamieściliśmy recenzję z nowej książki A. Sołżenicyna, „Dwieście lat
razem” na temat udziału Żydów w ruchu komunistycznym, a wcześniej ich życiu na terenie Rosji carskiej.
Dziś przedstawiamy Czytelnikom ze skrótami jeden z rozdziałów tej pracy -
Wśród bolszewików
.
Temat to zupełnie nienowy: Żydzi wśród bolszewików. Tyle już o nim napisano. Kto musi dowieść,
że rewolucja była nierosyjska albo „obca – wskazuje na żydowskie nazwiska i pseudonimy, usiłując
zdjąć z Rosjan winę za rewolucję 1917 roku. A z autorów żydowskich – i ci, co wcześniej negowali
liczny udział Żydów we władzy bolszewików, i ci, co nigdy tego nie negowali – wszyscy się
całkowicie zgadzali, że z ducha nie byli to Żydzi. To byli odszczepieńcy. Zgodzimy się z tym. Ludzi
trzeba sądzić na podstawie ich ducha. Tak, to byli odszczepieńcy.
Wszakże i rosyjscy czołowi bolszewicy z ducha nie byli Rosjanami, a często właściwie byli anty-
Rosjanami, a już na pewno – antyprawosławnymi; wielka rosyjska kultura wypaczyła się w nich
przepuszczona przez soczewki doktryny politycznej i politycznych rachub.
A może by postawić pytanie inaczej: ilu trzeba zgromadzić zwykłych odszczepieńców, aby stworzyć
nader niezwykły ruch? Jaki był udział każdej nacji? Wiemy, że rosyjskich odszczepieńców wśród
bolszewików było przygnębiająco, niewybaczalnie wielu. A jak szeroko i aktywnie w umocnieniu
władzy bolszewików uczestniczyli odszczepieńcy Żydzi?
I jeszcze jedna kwestia: stosunek ludu do swoich odszczepieńców. Reakcja ludu na odszczepieńców
może być różna – od przeklinania aż do wychwalania, od odsuwania się do współuczestnictwa. A ten
osąd, ten stosunek przejawia się w działaniach mas narodu – czy to rosyjskiego, czy żydowskiego, czy
łotewskiego – w samym życiu, a w małym tylko, będącym ich odbiciem, stopniu, w wykładach
historyków.
I cóż – czy mogą narody wyrzec się swoich odszczepieńców? Czy jest jakiś sens w takim wypieraniu
się? Czy naród ma pamiętać o swych odszczepieńcach, czy nie pamiętać – czy wspominać ten wydany
z siebie pomiot? W tej kwestii nie powinno być wątpliwości – pamiętać. I to każdy naród ma pamiętać
ich jako swoich, uciec nie ma dokąd.
Nie ma niestety jaskrawszego przykładu odszczepieńca niż Lenin. Niemniej, nie można Lenina nie
uznać za Rosjanina. Oczywiście, za obrzydliwą i wstrętną miał on rosyjską przeszłość, całą rosyjską
historię, a tym bardziej prawosławie; z rosyjskiej literatury przyswoił sobie, zdaje się, tylko
Czernyszewskiego, Sałtykowa-Szczedrina, owszem swawolił sobie z liberalizmem Turgieniewa i
demaskatorstwem Tołstoja. Nie przejawiał żadnego przywiązania nawet do Wołgi, nad którą spędził
całą młodość (a z chłopami ze swego majątku sądził się za stratowanie przez bydło zasiewów),
przeciwnie – bezlitośnie oddał całą tę ziemię na pastwę straszliwego głodu 1921 roku. Wszystko to
prawda. Ale to my, Rosjanie, stworzyliśmy środowisko, w którym dorastał Lenin, i z którego wyrósł
pełen nienawiści. To w nas osłabła wiara prawosławna, w której mógłby dojrzewać i nie niszczyć jej
potem. Czyż więc nie jest odszczepieńcem? Niemniej jest Rosjaninem, a my, Rosjanie, jesteśmy za
niego odpowiedzialni.
Jeśli już mamy mówić o pochodzeniu etnicznym Lenina, to niczego nie zmienia to, że był on
mieszańcem najróżniejszych krwi: jego dziadek ze strony ojca, Nikołaj Wasiljewicz był krwi
kałmuckiej i czuwaskiej, babka – Anna Aleksiejwna Smirnowa – była Kałmuczką; drugi dziadek –
Izrael (po ochrzczeniu – Aleksander) Dawidowicz Blank – Żydem, druga babka – Anna Johannowna
(Iwanowna) Grosschopf – córką Niemca i Szwedki Anny Beaty Estedt. Ale wszystko to nie daje
prawa do odmawiania mu rosyjskości. Powinniśmy przyjąć go jako twór nie tylko całkowicie rosyjski
– gdyż wszystkie narodowości, które dały mu życie, wplotły się w dzieje cesarstwa rosyjskiego – ale
jako twór ruski, tego kraju, który my, Rosjanie, zbudowaliśmy, i jego społecznej atmosfery, chociaż z
ducha swego nie tylko wyobcowany z Rosji, ale czasem także ostro antyrosyjski, jest on dla nas
tworem obcym. Mimo to wyrzec się go w żaden sposób nie możemy.
A Żydzi odszczepieńcy? Jak widzieliśmy, w ciągu 1917 roku nie było przeważającego pędu Żydów
właśnie do bolszewików. Ale aktywność żydowska w działaniach rewolucyjnych dała już o sobie
znać. Na ostatnim przed rokiem 1917 zjeździe Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji
(Londyn, 1907), co prawda wspólnym z mieńszewikami, wśród 302-305 delegatów było już,
obiecująco, ponad 160 Żydów, czyli stanowili przeszło połowę.
W rezultacie konferencji kwietniowej (1917, tuż po ogłoszeniu wybuchowych „tez kwietniowych
Lenina) wśród 9 członków nowego Komitetu Centralnego bolszewików widzimy G. Zinowjewa, L.
Kamieniewa, J. Swierdłowa. Na letnim VI Zjeździe Rosyjskiej Komunistycznej Partii bolszewików
(przemianowanej z SDPRR) do KC wybrano 11 członków, a wśród nich Zinowjewa, Swierdłowa,
Sokolnikowa, Trockiego i Urickiego. [1] Potem było „historyczne posiedzenie na ulicy Karpowka (w
mieszkaniu Himmera i Flakserman) 10 października 1917 r., posiedzenie, na którym podjęto decyzję o
przewrocie bolszewickim; wśród jego 12 uczestników byli Trocki, Zinowjew, Kamieniew, Swierdłow,
Uricki, Sokolnikow. Tam też wybrano pierwsze „Biuro Polityczne, które miało mieć tak obiecującą
przyszłość, składające się z 7 członków, a w nim znowu ci sami: Trocki, Zinowjew, Kamieniew,
Sokolnikow. Wcale nie mało. D. S. Pasmanik pisze dobitnie: „Nie ulega wątpliwości, odszczepieńcy
żydowscy daleko wyszli poza procentową normę ... i zajęli zbyt wiele miejsca wśród komisarzy
bolszewickich [2].
Tak to, oczywiście, wyglądało na szczytach bolszewizmu, i bynajmniej nie świadczy o jakimś
masowym ruchu żydowskim. Nawet Żydzi w politbiurze nie działali jak jeden blok. Na przykład
Kamieniew i Zinowjew byli akurat przeciwni przewrotowi w najbliższym czasie. Natomiast Trocki
okazał się samowładnym przywódczym geniuszem przewrotu październikowego - w swych Urokach
Oktiabria [Lekcjach października] wcale swej roli nie przesadził. Tchórzliwie ukrywający się Lenin
niczym istotnym do przewrotu się nie przyczynił.
W ogóle Lenin w duchu swego internacjonalizmu, jeszcze od sporu z Bundem w 1903 r., trzymał się
poglądu, że „narodowości żydowskiej nie ma i być nie powinno, że jest to reakcyjny wymysł
rozbijający siły rewolucyjne. (Zgodnie z nim Stalin uważał Żydów za „nację papierową i prorokował
nieuchronną ich asymilację.) Odpowiednio też i antysemityzm Lenin uważał za manewr kapitalizmu,
za wygodny chwyt kontrrewolucji, i nie dostrzegał w nim niczego organicznego. Ale Lenin doskonale
wiedział, jaką siłę mobilizującą ma kwestia żydowska w każdej walce ideologicznej. I naturalnie
zawsze był gotów wykorzystywać dla rewolucji dodatkową i szczególną gorycz odczuwaną przez
Żydów.
Toteż od pierwszych dni rewolucji Lenin uchwycił się tej możliwości, i to jeszcze jak! Tak jak nie
przewidział wielu spraw państwowych, tak i nie przewidział tego, w jak wielkim stopniu
wykształcona, a jeszcze bardziej – na wpół wykształcona warstwa Żydów, rozsiana w wyniku wojny
po całej Rosji, uratuje mu państwowość w decydujących miesiącach i latach, poczynając od
zastąpienia nią masowo strajkujących przeciw bolszewizmowi rosyjskich urzędników. Była to ta
warstwa żydowskich wysiedleńców z obszarów przygranicznych, która nie powróciła do stron
rodzinnych po wojnie. (Na przykład, spośród Żydów wypędzonych z Litwy w czasie wojny, po
rewolucji wróciły w większej części „elementy małomiasteczkowe, zaś „część urbanistyczna
litewskich Żydów „i młodzież pozostała w wielkich miastach Rosji [3].
A zaraz „po likwidacji linii osiedlenia w 1917 roku nastąpiło wielkie wyjście Żydów z krańców Rosji
do jej głębi [4]. Ten exodus to był ruch nie uciekinierów i wysiedleńców, lecz przesiedleńców. Oto
sowieckie świadectwa z roku 1920: „w samej tylko Samarze w ostatnich latach osiedliło się
kilkadziesiąt tysięcy Żydów – uciekinierów i wysiedleńców, w Irkucku „ludność żydowska wzrosła
do 15 tysięcy ..., duże żydowskie skupiska powstały i w Środkowej Rosji, i na Powołżu, i na Uralu.
Jednakże „większa część nadal utrzymuje się z zasiłków społecznych i pomocy różnych organizacji
filantropijnych. Dlatego „Izwiestija wzywają: „Organizacje partyjne, żydowskie sekcje i wydziały
partii oraz Ludowego Komisariatu Narodowości powinny rozwinąć jak najszerszą lokalną agitację w
sprawie niepowracania na groby przodków i podjęcia pracy produkcyjnej w Rosji Sowieckiej [5].
A postawcie się, proszę, w sytuacji małej grupki bolszewików, którzy przejęli władzę - jeszcze
wszystko takie kruche, komu tu zaufać? Kogo wezwać na pomoc? Siemion (Szymon) Dimansztejn,
bolszewik od małego, a od stycznia 1918 r. szef specjalnie utworzonego przy Ludowym Komisariacie
Narodowości Komisariatu Żydowskiego tak oddaje wypowiedziane do niego myśli Lenina: „Wielką
rolę w rewolucji odegrał także i ten fakt, że z powodu wojny znaczna liczba średniej inteligencji
żydowskiej znalazła się miastach rosyjskich.
Oni złamali ten generalny sabotaż, z którym spotkaliśmy się zaraz po rewolucji październikowej i
który był dla nas skrajnie niebezpieczny. Element żydowskie, chociaż wcale nie wszystkie,
sabotowały ten sabotaż i tym uratowały rewolucję w trudnym momencie. Lenin uważał „za
niecelowe wyróżniać specjalnie w prasie ten moment ... ale podkreślił, że udało nam się opanować
aparat państwowy i znacznie go zmodyfikować tylko dzięki tej rezerwie piśmiennych i mniej lub
bardziej rozgarniętych, trzeźwych nowych urzędników [6].
Tak więc, od pierwszych dni swojej władzy bolszewicy wezwali Żydów do pracy w sowieckim
aparacie – tego na funkcję kierowniczą, tamtego na wykonawczą. I co? – I wielu, bardzo wielu poszło
– i to od razu. Władza bolszewicka pilnie potrzebowała bezgranicznie oddanych, wiernych
wykonawców. Znalazła takich wielu wśród młodych zsekularyzowanych Żydów, przemieszanych z
ich słowiańskimi i internacjonalnymi pobratymcami. I to całkiem niekoniecznie „odszczepieńców –
byli tam i bezpartyjni, zupełnie nierewolucyjni, dotąd jakby apolityczni. U wielu mogło to być po
prostu wyrachowanie życiowe, a nie jakiś cel ideowy – ale było to zjawisko masowe. I nie pospieszyli
teraz Żydzi do tych zakazanych przedtem i upragnionych miejscowości wiejskich, lecz do stolic.
„Tysiące Żydów rzuciło się do bolszewików, widząc w nich najbardziej zdecydowanych obrońców
rewolucji, niezawodnych internacjonalistów, i „w niższych warstwach partyjnej struktury Żydzi
pojawili się obficie [7].
„Żyd, człowiek – wiadomo – nie ze szlachty, nie z popów, nie z urzędników, od razu trafił do mającej
duże perspektywy warstwy nowego klanu [8]. I oto, dla zachęcenia Żydów do udziału w
bolszewizmie „w końcu 1917 roku, kiedy bolszewicy dopiero organizowali swoje instytucje w
Petersburgu, funkcjonował już wydział żydowski Komisariatu do spraw Narodowości [9]. Wkrótce,
w roku 1918, został on przekształcony w odrębny „Komisariat Żydowski. A w marcu 1919 r. na VIII
Zjeździe RKP(b) przygotowywano ogłoszenie „Żydowskiego Komunistycznego Związku Rosji
Sowieckiej jako organicznej, ale odrębnej części RKP(b). (Po to, aby ją włączyć również do
Kominternu i ostatecznie skończyć z Bundem.) Utworzono także specjalny wydział żydowski w
Rosyjskiej Agencji Telegraficznej (ROSTA). Usprawiedliwiająca uwaga D. Szuba, że „znaczne
zastępy młodzieży żydowskiej pociągnęły do partii komunistycznej w następstwie pogromów,
dokonywanych na terytorium białych [10] (to znaczy w roku 1919) jest całkowicie bezzasadna.
Masowy napływ Żydów do aparatu sowieckiego nastąpił pod koniec 1917 i w 1918 roku. Nie ulega
wątpliwości, że wydarzenia roku 1919 (o nich w rozdziale 16) umocniły tylko więź kadr żydowskich z
bolszewikami, ale w żaden sposób jej nie stworzyły.
Inny autor, komunistyczny, wyjaśnia „szczególnie wybitną rolę rewolucjonisty żydowskiego w
naszym ruchu robotniczym tym, że u żydowskich robotników obserwuje się „szczególny rozwój
pewnych cech struktury psychologicznej, niezbędnych dla roli przywódcy, które rozwijają się jeszcze
tylko u rosyjskich robotników, takich jak: wyjątkowa energia, kulturalność, solidarność i
systematyczność [11].
Jedynie nieliczni autorzy negują organizacyjną rolę Żydów w bolszewizmie.
D. S. Pasmanik rozróżniał: „samo pojawienie się bolszewizmu było wynikiem osobliwości historii
rosyjskiej ... ale zorganizowanie bolszewizmu było częściowo wynikiem działalności żydowskich
komisarzy [12].
Dynamizującą rolę Żydów w bolszewizmie docenili także obserwatorzy z Ameryki: „Szybkie wyjście
rewolucji rosyjskiej z fazy niszczycielskiej i przejście do fazy konstruktywnej jest godnym uwagi
wyrazem konstruktywnego geniuszu żydowskiego niezadowolenia [13]. Na starcie Października
liczni Żydzi sami mówili o swojej aktywności w bolszewizmie z wysoko podniesioną głową.
Zauważmy, że – tak jak przed rewolucją rewolucjoniści i radykalni liberałowie chętnie i aktywnie
wykorzystywali ucisk Żydów bynajmniej nie z miłości do nich, lecz dla swoich celów politycznych –
tak i w pierwszych miesiącach, a następnie latach po Październiku bolszewicy z największą ochotą
wykorzystywali Żydów w swym aparacie partyjnym i państwowym, także nie z powinowactwa z
nimi, lecz dla lepszego spożytkowania ich zdolności, obrotności i wyobcowania wśród ludności
rosyjskiej. Lokalnie do interesu przystępowali i Łotysze, i Węgrzy, i Chińczycy – i wcale się nie
roztkliwiają.
W masie swojej ludność żydowska odnosiła się do bolszewików z zaniepokojeniem, jeśli nie wrogo.
Jednakże uzyskawszy dzięki rewolucji w końcu pełną wolność, a jednocześnie, jak widzieliśmy,
prawdziwy rozkwit żydowskiej aktywności – społecznej, politycznej, kulturalnej – i to dobrze
zorganizowanej, Żydzi nie przeszkodzili wysunąć się na czoło w ciągu kilku miesięcy właśnie Żydom-
bolszewikom, a ci w okropnym nadmiarze wykorzystali władzę, która im wpadła w ręce.
Od końca lat 40. XX wieku, kiedy władza komunistyczna pokłóciła się ze światowym żydostwem, ten
burzliwy udział Żydów w rewolucji komunistycznej zaczęli - z niezadowolenia lub ostrożności -
przemilczać, ukrywać zarówno komuniści, jak i Żydzi, a próby przypominania go i opisywania strona
żydowska zaczęła zaliczać do skrajnego antysemityzmu.
W latach 70. i 80.,pod wpływem licznych faktów, które wyszły na jaw, poglądy na okres rewolucyjny
zaczęły być wyrażane bardziej otwarcie. I już wcale liczni Żydzi zaczęli o tym mówić publicznie.
Na przykład poeta Naum Korżawin: „Jeżeli uzna się udział Żydów [w rewolucji] za ‘tabu’, to o
rewolucji w ogóle nie będzie można mówić. Były nawet czasy, kiedy tym udziałem się szczycono...
Żydzi brali udział w rewolucji i to w nieproporcjonalnie dużej liczbie [14].
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl