[ Pobierz całość w formacie PDF ]
All I Want for Christmas is a Vampire
18.
- Carlos. - Toni zerknęła przez jego szerokie ramiona. - Nic się nie dzieje.
- Kto to jest? - szepnął wskazując głową w stronę ogromnego mężczyzny na
końcu korytarza.
- To mój przełożony, Howard. - Toni odszepnęła.
Howard nagle zesztywniał i odwrócił się do nich. Jego nozdrza rozszerzyły się,
kiedy zagapił się na Carlosa. Pokuśtykał do przodu. - Jesteś Carlos?
- Tak. - Przyglądał się uważnie Howardowi.
- Jestem Howard Barr. Możemy zamienić słówko na osobności? - Skinął na
biuro bezpieczeństwa.
Calos skinął głową i ruszył za nim do pokoju.
Co do cholery? Toni podeszła do przodu, tak, że mogła widzieć jak dwaj
mężczyźni znikają w pokoju. Howard był gejem? Choć mogłaby przysiąc, że
reakcja każdego z nich na siebie była raczej bliska podejrzeniu, a nie pożądania.
Poszła korytarzem w stronę biura bezpieczeństwa. Cholera, nie miała odwagi
tam wkroczyć. Jej uwaga została na chwilę zaabsorbowana przez tajmniczy
pokój naprzeciw przedszkola. Próbowała przekręcić klamkę, ale bez
powodzenia.
Czekała chwilę, a potem drzwi do biura otworzyły się. Carlos wyszedł z
zakłopotanym wyrazem twarzy.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak - Podszedł do niej, niosąc swojego laptopa i rolkę papieru - Właśnie
wydarzyło się coś bardzo dziwnego.
Toni skrzywiła się. - Nie musisz mi mówić.
- Howard po prostu zaoferował mi pracę.
- Co? Będziesz pracował jako dzienny strażnik tak jak ja?
Carlos skinął głową. - Posiadam pewne…umiejętności, które są wysoko cenione
w firmie MacKay do spraw Bezpeiczeństwa i Dochodzeń.
- Jak sztuki walki?
- To też. - Carlos przebiegł dłonią przez swoje długie, czarne włosy. -
Ostrzegłem Howarda, że zawsze byłem włóczykijem, ale powiedział, że mają
klientów na całym świecie, którzy potrzebują ochrony i mógłbym przenosić się
z jednego miejsca na drugie.
- Powiedział ci o wampirach? - zapytała szeptem Toni.
- Nie, nazwał ich klientami. Mam zamiar to rozważyć. Wynagrodzenie jest
wspaniałe, a mam wiele wydatków.
- To prawda. - Toni wiedziała, że Carlos wspierał kilka sierot w Brazylii. To był
jeden z powodów, która na początku przyciągnęły ją i Sabrinę do Carlosa. Płacił
również za ich edukację i wycieczki badawcze do Ameryki Południowej i
Malezji. - Howard jest miłym szefem. Był kiedyś na lini ataku dla NFL, ale jest
tak słodki jak misio.
Carlos posłał jest ostre spojrzenie. - Tak, zauważyłem. Więc gdzie możemy
omówić plany dotyczące Sabriny?
Toni poprowadziła go korytarzem, póki nie dostrzegła pokoju konferencyjnego.
Zajrzała do środka i włączyła swiatło. - Tu to zrobimy.
Carlos wszedł do środka i od razu zaczął pracować, włączając laptopa, a
następnie rozwijając rulon białego papieru. - Narysowałem plan Cienistych
Dębów, więc Ian będzie dokładnie wiedział, gdzie się teleportować. - Postukał
palcem w prostokąt oznaczony Oddziałem Trzecim.
Toni pochyliła się aby zbadać plan. - To bardzo dobre. - Carlos będzie
wspaniałym pracownikiem firmy MacKay do spraw Bezpieczeństwa i
Dochodzeń.
- Menina, wiem, że dokuczałem ci na temat Iana, ale zastanawiam się, czy to
dobrze się z nim wiązać. Nie zrozum mnie źle, jest miłym facetem, ale jest
wampirem.
- Nie ugryzłby mnie. - Toni zaczerwieniał się na wspomnienie ostatniej nocy i
wspaniałego pocałunku, wypełniającego jej umysł. - Przynajmniej nie w
odniesieniu do jedzenia.
Carlos zmarszczył brwi. - Po tym jak uratujemy Sabrinę powinnaś rzucić pracę i
zapomnieć, że wampiry w ogóle istnieją.
- To byłoby raczej niegrzeczne, nie sądzisz? Aby po prostu wykorzystać Iana ze
względu na jego super umiejętności, a następnie powiedzieć mu
adios
. Jak
możesz mi mówić, aby się zwolniła, skoro ty sam planujesz tutaj pracować?
- Ty masz specjalne plany razem z Sabriną. Ja nie. Duże znaczenie ma tu też, że
Ian nie jest z twojego gatunku.
Położyła ręce na biodrach. - Zaskoczyłeś mnie Carlos. Spodziewałam się, że ze
wszystkich ludzi ty będziesz najbardziej tolerancyjny i wyrozumiały.
- Jestem tolerancyjny wobec wszystkiego co chce robić ze sobą dwójka ludzi,
ale on nie jest do końca człowiekiem.
- Jest bardziej ludzki niż wszyscy, których znam. I kocham go.
- Znasz go dokładnie tydzień.
- I w tym czasie wydarzyło się cholernie dużo. - Toni przycisnęła rękę do klatki
piersiowej. - Stałam się innym człowiekiem. Czuję się, jakbym w końcu w pełni
dorosła - na kogoś silnego, zdolnego i znającego swoją wartość. Nie jestem już
dłużej zranionym dzieckiem. I podoba mi się to co się ze mną stało. Nie mam
zamiaru z tego zrezygnować.
- Dobrze, więc. - Carlos dotknął jej ramienia. - Cieszę się razem z tobą.
Przytuliła go, a następnie powędrowała do okna aby podnieść rolety. - Słońce
zaszło. Pójdę po Iana.
- Dobrze. I przebierz się. Cała na czarno. - Carlos przesunął się do laptopa. - Daj
mi swoją komórkę.
- Dlaczego? - Wyjęła ją z kieszeni spodni w kolorze khaki.
- Ponieważ potrzebujesz nowego dzwonka. - Wziął jej telefon. - Miłość nie jest
dla ciebie już dłużej polem bitwy.
- Ustaw coś ładnego. - Ostrzegła go, a potem wyszła aby poszukać Iana.
Był w srebrnym pokoju, nadal w piżamie, kończąc śniadanie.
Uśmiechnęła się do niego. - Znalazłam twoją notkę. Dzięki za to, że chcesz nam
pomoc . - Przegrzebała przez walizkę i znalazła jakieś czarne bojówki. - Carlos
chce abyśmy się ubrali na czarno.
Ian podniósł brwi. - Robimy to dzisiaj w nocy?
- Tak. Wszystko w porządku?
- Aye. -
Ian ustawił pustą butelkę w zlewie. - Powinienem zostać tu większą
część nocy w wypadku gdyby Jędrek czegoś próbował, ale teleportowanie
twojej przyjaciółki nie powinno zająć długo.
Znalazła czarny T-shirt, ale niestety miał na przodzie białe litery.
Jestem szalona
czy co?
Pokazała go Ianowi. - Idealna koszulka na włamanie się do instytucji
psychiatrycznej.
Zaśmiał się. - Chcesz być odpowiednio ubrana na każdą okazję. - Jego twarz
spoważniała. - Przepraszam za sposób w jaki zareagowałem poprzedniej nocy.
- Nie ma za co przepraszać. Powinnam powiedzieć ci o tym na początku.
Jego oczy zabłyszczały. - Przeszłaś długą drogę aby pomóc swojej przyjaciółce.
Przeżyłaś brutalny atak. Podjęłaś pracę z nieumarłymi i jesteś gotowa na
poważne złamanie prawa i włamanie. Taki rodzaj lojalności jest
verra
rzadki.
Jej oczy zamgliły się, a serce urosło miłością. - Mówisz mi najcudowniejsze
rzeczy. - Dzięki niemu zdała sobie sprawę ile była warta.
Spojrzał na kamerę nadzorującą, a następnie skinął głową na łazienkę. - Musisz
zmienić ubrania?
- Prawda. - Toni zebrała swoje czarne ubrania i wpadła do łazienki. Zdziwiła się,
kiedy Ian podążył za nią i zamknął drzwi. - Co… ?
Wciągnął ją w ramiona i położył swoje usta na jej. Jej ubrania spadły na
podłogę, kiedy zatopiła się z jego pocałunku.
Ssał jej dolną wargę, a następnie rozsadził pocałunki po jej szyi. - Potrzebujesz
pomocy w zdjęciu ubrań?
- Jesteś niegrzeczny. - Przesunęła palcami po jego miękkich włosach.
Podciągnął w górę jej koszulkę polo i wsadził pod spód ręce. - Pragnę cię. -
Zbadał małą lazienkę swoimi czerwonymi, świecącymi oczami. - To będzie…
wyzwanie.
- Ian. - Położyła swoje ręce na jego policzkach. - Nie mamy teraz czasu. I
naprawdę nie chcę mieć szybkiego numerku w łazience.
Uśmiechnął się lekko. - Niezbyt romantycznie, co?
Roześmiała się. - Myślę, że jesteś bardzo romantyczny, ale Carlos czeka na
górze, a my mamy zadanie do wykonania.
- Rozumiem. - pocałował ją szybko w usta a następnie wyszedł z pokoju.
Zmieniła ubrania, a następnie znalzała go kuchni wciągającego czarny sweter
przez głowę. Miał czarne, skórzane spodnie i wyglądał cudownie niegrzecznie.
Prawie poprosiła go, aby wrócili z powrotem do łazienki na szybki numerek.
- Chodźmy. - Chwyciła swój płaszcz i wzięła windę z Ianem na pierwsze piętro.
- Przygotowaliśmy dzisiaj salę balową na to wielkie przyjęcie.
Skinął głową. - Phineas powiedział, ze nauczy mnie jak się nowocześnie tańczy,
tak abym mógł to robić z tobą. Znam jedynie menueta, walca i trochę country.
Uśmiechnęła się do niego, kiedy wychodzili z windy. - Chcesz ze mną tańczyć?
- Aye
. Phineas powiedział, że muszę się nauczyć popu.
Roześmiała się. - Będziesz tańczył hip-hop w kilcie?
- Tak właściwie to będę nosił kostium Mikołaja, razem z dziewięćdziesięcioma
dziewięcioma innymi mężczyznami.
- Dlaczego macie tak wiele kostiumów Świętego? - Zwróciła się do
zamkniętego pokoju naprzeciwko gabinetu dentystycznego. - O co chodzi z tymi
tajnymi przedmiotami Mikołaja?
- Gdybym ci powiedział, to nie byłby to sekret.
Walnęła go w ramię. - Ja ci powiedziałam swoje.
- Nie wszystkie. Nadal nie znam twojego pełnego nazwiska.
- Nie widzę powodu, aby ci je ujawnić w tej chwili.
- Nie może być takie złe. Ja nazywam się Ian David MacPhie.
- To dobre imię. Łatwo jest się przyznać. - Otworzyłą drzwi do sali
konferencyjnej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl